Jesteśmy uodpornieni tym, czym zasypuje nas kino, tym czym zasypują nas wiadomości, Internet i ludzie wokół. Do tego pęd życia...Dlatego miło jest spojrzeć na produkcję z 1983 roku...
Problemy przedstawione w filmie wcale nie różne od tych, z którymi się stykamy, dramaty? Też nieróżne. Uniesienia? Nie inne. W czym więc rzecz, kiedy niektórzy mówią, że gniot, że dłużyzny...?
Może właśnie w tym, że czas pędzi, my pędzimy, karmieni negatywnymi doniesieniami ze świata, drastycznymi scenami... Z dramatem oswojeni na co dzień, stykając się z chorobami i nieszczęściami... Mało co robi już na nas wrażenie.
Czułe słówka? Czarujące, ujmujące, naiwne a zarazem odzierające z naiwności przedstawienie rzeczywistości.
Nie ma się co łudzić - czas działa na niekorzyść tego filmu. Ja jednak uważam, że film jest naprawdę dobry. Gra aktorska, muzyka, garstka trafnych ripost, cięty humor. Tygielek ludzkich zachowań, przywar, cnót, słabości i charakterów.
7/10 nie 8 tylko ze względu na przewidywalność